Islandia 2012 - Przejazd przez deszczowy Interior.

10 sierpnia 2012

W nocy była dość solidna ulewa a ja zostawiłam worek od namiot na zewnątrz. Oczywiście był cały mokry i musiałam spakować namiot do reklamówki ;)

Na szczęście udało nam się spakować rzeczy do samochodów zanim znów się rozpadało. Nad południową Islandię nadciągnął front atmosferyczny, deszcz miał padać nieprzerwanie przez kilka dni. Postanowiliśmy zmienić nieco plan i wcześniej pojechać na północ. Czekał nas całodzienny przejazd przez Interior drogą F35. 



Droga była dość monotonna i jak na Interior dość luksusowa - żadnych przejazdów przez rzeki ani większych kamoli. Mimo to nie zabrakło atrakcji. Pierwsza z nich miały być góry Kerlingarfjöll podobne do Tęczowych. Już droga do położonego na górce parkingu okazała się hardcorem - auta, nawet terenowe, ślizgały się na błocie. Wiatr był tak duży, że musieliśmy wysiadać pojedynczo, żeby nie urwał drzwi. Do tego padał poziomy deszcz. Ja stwierdziłam, że nie będę wysiadać z auta, choć teraz trochę żałuję jak patrzę na zdjęcia Eli. Zamglone góry wyglądały całkiem malowniczo. Siedziałam więc w aucie i zastanawiałam się czy wiatr go nie przewróci. Na szczęście ci co wyszli szybko wrócili i pojechaliśmy dalej do gorących źródeł Hveravellir. Tu przynajmniej można było się schować w schronisku i zjeść zupę dnia. Jakoś na kąpiel w ciepłych źródłach przy takiej pogodzie nie miałam ochoty. Ale w naszej ekipie znaleźli się chętni - stała ekipa amatorów gorących źródeł. Ruszyliśmy w dalszą drogę. W naszym aucie wszyscy zasnęli i tak dojechaliśmy do jeziora Blöndulón. Tam Piotrek, nasz kierowca, nas obudził: "wyspaliście się? ... ja też ;)". Deszcz przestał padać, nad jeziorem pokazała się tęcza. 



Wyjechaliśmy na asfaltową drogę nr 1 okrążającą Islandię dookoła. Wieczorem dojechaliśmy do Akureyri, drugiego co do wielkości miasta na Islandii.

Komentarze

Popularne posty