Islandia 2012- Okolice Jeziora Mývatn

12 sierpnia 2012

Rano podjechaliśmy na południe jeziora obejrzeć kratery Skutustađagigar. Muszki zdążyły się już obudzić i utrudniały nam podziwianie widoków. Wielu turystów miało na głowach specjalne siatki które były do kupienia w pobliskim sklepie z pamiątkami. Nie były zbyt tanie, a dla nas byłby to raczej jednorazowy gadżet. Musieliśmy więc znosić natrętstwo muszek, dobrze, że nie gryzły. Kratery z dołu nie były zbyt widoczne, nawet po wdrapaniu się na najwyższe wzniesienie. 



Pogoda zdecydowanie nie fotograficzna, choć do wędrówki bardzo przyjemna. Dziś padł rekord ciepła - było 23°C i chodziliśmy z krótkimi rękawkami. 

Po drugiej stronie drogi wypatrzyliśmy wędzarnię. 


Sprzedawali swoje wyroby, między innymi jagnięcinę i ryby pochodzące z jeziora. Kupiłam rybę, miała ciekawy smak jakby była wędzona w popiele. 

"Co to za chaszcze? Tu jest coś ciekawego? - spytał Tomek kiedy przyjechaliśmy na parking. Okazało się, że właśnie przyjechaliśmy do czegoś co na Islandii nazywa się "las"


Żeby było ciekawiej to był prywatny "las". Przy wejściu wisiały dwie tabliczki: zakaz wprowadzania piesków i ... prośba o korzystanie z toalet zamiast nawożenia lasu ;) . 


W środku "lasu" znajdowała się polanka pełna mleczy, bardzo swojski, a nie islandzki widok.


Dimmuborgir - kolejna atrakcja okolic Jeziora Mývatn. Pozostałość po jeziorze lawy powstałym 2000 lat temu. Lawa zastygała tworząc niesamowite formy. 



Podobno jest to miejsce zamieszkałe przez elfy i trolle. Mieszka tutaj również 13 skrzatów Yule Lads które przez ostatnie 13 dni adwentu przynoszą prezenty - jeśli ktoś był grzeczny dostaje słodycze, a jeśli nie był grzeczny może dostać ... surowego ziemniaka ;) . Zapraszam na stronę Yule Lads: http://yulelads.com/ .
Niestety w gorące, letnie południe w Dimmuborgir spotkaliśmy jedynie tłumy ludzi. Myślę, że to miejsce ciekawiej wygląda podczas mgły i wtedy faktycznie można tam wypatrzeć jakieś baśniowe istoty chowające się pomiędzy zastygłą lawą ;) 



Cały dzień krążyliśmy w okół jeziora Myvatn i na camping mieliśmy nie daleko. Postanowiliśmy przed dalszą drogą wpaść na obiad. 


Po krótkiej sjeście pojechaliśmy na wulkan Krafla. Miejsce robi niesamowite wrażenie, jakby wulkan wybuchł wczoraj. Pole lawowe wygląda na bardzo świeże, miejscami jeszcze dymi. 




Podobno ostatni wybuch miał tu miejsce w 1984 roku podczas budowy elektrowni geotermalnej. 



Kawałek dalej znajduje się krater z jeziorkiem Víti. Víti tłumaczy się jako piekło, hmm ... moim zdaniem piekło jest z drugiej strony na Krafli ;) . Víti to bardzo urocze miejsce. Pięknie wyglądało w świetle zachodzącego słońca.


Obok elektrowni, przy drodze znajduje się ciekawostka: wc i prysznic na świeżym powietrzu!



W naszej ekipie znalazł się jeden śmiałek, który skorzystał z tej nietypowej toalety ;) Pozostali ograniczyli się jedynie do zrobienia zdjęć tego niezwykłego miejsca ;)  


Komentarze

Popularne posty