Islandia 2012 - Półwysep Reykjanes

18 sierpnia 2012

Ekipa nocowała nad rzeką, a mi nie chciało się iść nad rzekę i rozbiłam swój namiot niedaleko samochodu, obok dzikich fumaroli. Z początku nie wiedziałam, że w tym miejscu są fumarole, coś dymiło z za górki, myślałam, że jest tam jakaś elektrownia ;) Rano wymyśliłam, że wyjdę na górkę zobaczyć co jest po drugiej stronie. Wyszłam i zobaczyłam, że dymy wydobywają się ze zbocza owej górki a na dole znajdują się gorące błota. Kiedy wpatrzyłam się lepiej, ujrzałam, że pomiędzy słupami dymu siedzą sobie owce ;) Faktycznie to fajne miejsce w którym można się ogrzać, tylko jak one tam weszły ... musiały jakoś pokonać gorące błota.



Ok. 11:00 ekipa wróciła z nad rzeki i wyruszyliśmy w dalszą drogę. "Jak myślicie co dzisiaj mamy w planie ?" - spytał dość drwiąco kolega. Trochę czuliśmy już przesyt otaczających nas pól lawowych, gorących błot i fumaroli. Zatęskniliśmy za naszymi lasami i łąkami ale dziś jeszcze czekały nas typowe islandzkie krajobrazy. Pojechaliśmy nad jezioro Kleifarvatn, nad którym znajduje się ciekawa skała o kształcie ludzkiego profilu. Legenda głosi, że w jeziorze mieszka potwór, jednak jak to zwykle w takich przypadkach bywa, nikt nigdy nie udowodnił jego istnienia ;)



Dwa miesiące później dowiedziałam się, że w wyniku trzęsienia ziemi jezioro przestało istnieć! Jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić ... ale to jest Islandia, tam ziemia żyje i krajobraz zmienia się na naszych oczach, dziś jest jezioro, jutro góry ... Nie wiadomo co się stało z potworem, może został wessany od wnętrza ziemi i któregoś dnia wyskoczy z jakiegoś gejzera  ;)

Kawałek dalej znajdują się fumarole Seltrún, powstałe w wyniku eksplozji po odwiertach w 2000 roku. Powstał wtedy krater o średnicy 30m wypełniony gorącą wodą, w okolicy występuje wiele gorących źródeł, bulgoczących błotnistych bajorek i fumaroli.


Nieopodal, przy drodze znajduje się turkusowe jeziorko Graenanatn. Zatrzymaliśmy się przy nim na chwilę.


Po czym ruszyliśmy w dalszą drogę na kolorowe klify Krysuvikurberg będące królestwem morskich ptaków w tym wielu gatunków mew, nurzyków i maskonurów.


Na koniec dnia dotarliśmy na pole geotermalne Gunnuhver.


Była to ostatnia z atrakcji jakie widziałam na Islandii podczas tego wyjazdu. Ostatni nocleg mieliśmy u zaprzyjaźnionych Polaków w Reykjaviku. A następnego dnia o 5:00 rano pojechaliśmy na lotnisko skąd wróciliśmy do Polski, tym razem bezpośrednio do Warszawy.

Komentarze

Popularne posty